„Najważniejsza w dążeniu do celu jest droga, jaką się przebyło, by ten cel osiągnąć”. Bardzo lubię to stwierdzenie i chyba właśnie tak mogę określić swoje oczekiwania w tym sezonie. Chcemy ciężko pracować na każdym treningu i rozwijać się z pełnym zaangażowaniem, by pokazać cały swój potencjał. Będziemy walczyć do ostatniej piłki – mówi trener siatkarek #VolleyWrocław, Wojciech Kurczyński.
Jak odnajdujesz się w roli pierwszego trenera?
Wojciech Kurczyński: – Trudno mi jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie.
Myślę, że upłynęło jeszcze za mało czasu, żeby to stwierdzić. Na pewno widzę
różnicę, jeśli chodzi o zakres obowiązków i odpowiedzialność, jaka na mnie
spoczywa. Odczuwam o wiele większe obciążenie sprawami organizacyjnymi i
związanymi z zarządzaniem grupą oraz współpracownikami. Natomiast w kwestii
odpowiedzialności, chodzi głównie o poczucie, że poziom pracy na treningach i
funkcjonowania zespołu zależy w dużej mierze właśnie ode mnie. Od tego, jakie ja
postawię sobie i innym wymagania, co do standardów pracy i oczekiwanych postaw.
Jak ci się układa współpraca z dziewczynami? Skład nie
zmienił się znacznie, więc większość zawodniczek znasz wręcz doskonale.
Jestem naprawdę zadowolony ze współpracy z wszystkimi dziewczynami w
zespole. Mam nadzieję, że im też odpowiada mój styl pracy, chociaż zdaję sobie
sprawę, że czasami mogę być dla nich męczący. Szczególnie, gdy zwracam uwagę na
drobne i pozornie nic nieznaczące detale.
A “nowe” szybko wpasowały się w twój rytm treningowy?
Na pewno nowe zawodniczki mają trochę trudniej, ponieważ muszą szybko
wdrożyć się w nasz system pracy. Chodzi o organizację, ćwiczenia, wymagania
treningowe i tym podobne rzeczy. Dla większości zespołu ten tryb jest już znany
i naturalny. Jednak dzięki pomocy „starszych” koleżanek, nowe naprawdę szybko
się adaptują.
Nad czym teraz najciężej pracujecie?
W tej chwili dobiega końca okres przygotowawczy, bo już w sobotę
rozpoczynamy ligę. W związku z tym coraz mniej czasu poświęcamy na
przygotowanie motoryczne i pracę techniczną, a bardziej skupiamy się na zgrywaniu
dziewczyn i poprawieniu płynności gry w ataku i systemie blok-obrona.
W zeszłym sezonie przytrafiły się wam dwie poważne
kontuzje. Klaudia Felak i Roksana Wers wróciły już do pełni formy, a czy Wy,
jako sztab szkoleniowy, zwracacie teraz większą uwagę na prewencję i inne formy
treningu zapobiegające potencjalnym kontuzjom? Tym bardziej, że podłoże w
Orbicie jest dość zdradliwe, a w tym sezonie wszystkie mecze rozegrane zostaną
właśnie tam.
Po wydarzeniach z poprzedniego sezonu wyciągnęliśmy wnioski i tak
zaplanowaliśmy pracę zespołu, żeby zminimalizować ryzyko kontuzji. Niestety,
urazy są stałą częścią sportu i nie da się ich w pełni wyeliminować. Można
jedynie tak ułożyć pracę, żeby prawdopodobieństwo kontuzji było jak najniższe.
Uznaliśmy, że w tej kwestii kluczowe jest przygotowanie motoryczne oparte na
rozwijaniu wszechstronnej sprawności dziewczyn, a nie tylko siły mięśniowej.
Drugim założeniem jest dozowanie obciążeń treningowych, by nie wystąpił efekt
przemęczenia czy przetrenowania.
Cel na ten sezon jest już jasno określony, czy jeszcze na
to za wcześnie?
„Najważniejsza w dążeniu do celu jest droga, jaką się przebyło, by ten cel
osiągnąć”. Bardzo lubię to stwierdzenie i chyba właśnie tak mogę określić swoje
oczekiwania w tym sezonie. Chcemy ciężko pracować na każdym treningu i rozwijać
się z pełnym zaangażowaniem, by pokazać cały swój potencjał. Będziemy walczyć
do ostatniej piłki.
Czy to znaczy, że nie chcesz określać, w które miejsce
będziecie celować?
Nie, nie będę określał miejsca. Zdaję sobie sprawę, że to trochę brzmi,
jakbym odpowiadał wymijająco, ale tak nie jest. Nie chcę unikać odpowiedzi. W
tym wszystkim chodzi o pewną postawę, o filozofię podejścia do treningu, meczu,
detali. Warunkiem koniecznym, by coś w tym sezonie ugrać, będzie postawa na
boisku, pilnowanie tych wspomnianych detali, staranność i koncentracja na
drobnych rzeczach. Mogę powiedzieć, że moim celem jest (zresztą jak każdego
sportowca czy trenera) wygrywanie. W tym sezonie chcę wygrać jak najwięcej. Bo
przecież takie same szanse na mistrzostwo mają Police, ŁKS, Budowlani jak i
Kalisz, Bydgoszcz czy my. Wszyscy zaczynamy z czystym kontem. Uważam, że
jesteśmy w stanie zwyciężać, ale pod warunkiem, że utrzymamy swoją postawę.
Jakie odczucia towarzyszą Ci po Memoriale Agaty
Mróz-Olszewskiej?
Po sobotnim meczu z Minchanką powiedziałem dziewczynom, że to nie był jakiś
wyjątkowo dobry mecz w naszym wykonaniu. To był taki poziom, jaki będziemy
prezentować normalnie, a nie tylko od święta. Zagraliśmy wtedy bardzo dobrze
technicznie, rozsądnie i cierpliwie. Teraz musimy podążać tą drogą. Z taką
właśnie jakością i charakterem, jak podczas memoriału. Jesteśmy naprawdę bliscy
gry, do jakiej dążyliśmy przez cały okres przygotowawczy i cieszę się, że ta
dyspozycja przyszła teraz, gdy do pierwszej kolejki LSK pozostało niewiele
czasu.