W piątkowy wieczór rozpoczęto rywalizację o 9. miejsce na zakończenie sezonu 2021/22. Pierwsze spotkanie wygrał #VolleyWrocław i do Kalisza, na środową batalię, pojechał z jasnym celem – zdobycia drugiego zwycięstwa. Ta sztuka udała się wrocławiankom, w pięciu setach, po których siatkarki z Dolnego Śląska mogły świętować zdobycie 9. miejsca na koniec rozgrywek.
Spotkanie otworzyła Andrea Kossanyiova, obijając blok rywalek. Szybko na tablicy wyników pojawiło się 0:5, a z pola serwisowego nie schodziła Yunieska Robles. Pierwszy punkt dla gospodyń zdobyła Ewelina Żurowska. Od tego momentu trwała głównie walka punkt za punkt, a wrocławianki utrzymywały swoje prowadzenia. Karolina Fedorek dawała punkty nie tylko atakiem, ale i blokiem. Przy dobrej zagrywce Aleksandry Cygan kaliszanki nadrobiły kilka punktów. Atak Niny Kocić przerwał jednak tę serię i Dolnoślązaczki wróciły do dobrej gry (10:14). Wtedy znów do ofensywy przystąpiły gospodynie, które wyrównały na po 14. Taki obrót sprawy dodał skrzydeł gospodyniom, które od tego momentu grały niemal bezbłędnie. Mimo dwóch czasów wziętych przez trenera Michala Maska – gra wrocławianek nie uległa poprawie (20:17). Dwa ataki Yunieski Robles dały nadzieję na to, ze wynik uda się jeszcze obróć na korzyść przyjezdnych. Kaliszanki broniły jednak jak natchnione, a kontry które wyprowadziły – były skuteczne (23:19). Wrocławianki nie zwiesiły głów i odrobiły straty (24:23), jednak chwilę później Oriana Miechowicz zadała ostateczny cios, kończąc premierową partię.
Drugiego seta lepiej rozpoczęły wrocławianki, jednak z 0:2 na tablicy chwilę później było już 3:2. Na lewym skrzydle nie zawodziła jednak Andrea Kossanyiova, która kończyła trudne piłki. Kiedy wydawało się, że podopieczne trenera Michala Maska wyjdą na prowadzenie – w swoje ręce sprawę wzięła Oriana Miechowicz, która posłała serię trudnych zagrywek. Wrocławianki wydawały się być coraz bardziej bezradne (9:5). Na podwójną zmianę zdecydował się trener Masek. Niemoc przyjezdnych przełamała Andrea Kossanyiova. Na boisku dobrze zameldowała się Aleksandra Gromadowska, wykańczając kolejne piłki (10:11). Gdy do swoich ataków Gromadowska dodała również asa – na tablicy pojawiło się prowadzenie 11:14. Kaliszanki jednak nie złożyły broni. Doprowadziły do remisu po 14. Natalia Gajewska często rozgrywała na pojedynczy blok, a to wykorzystywały jej koleżanki. Dobra postawa w bloku oraz ataki obijające blok – to okazało się być najskuteczniejszym sposobem na odzyskanie prowadzenia przez wrocławianki (16:19). Końcówka seta była niezwykle zacięta. Wrocławianki miały nawet piłkę setową, ale jej nie wykorzystały. Gospodynie obróciły wynik i zakończyły seta na przewagi.
1:5 – takim wynikiem biało-zielone otworzyły trzecią odsłonę zmagań w Kaliszu. O czas szybko poprosił Adam Czekaj, trener gospodyń. Wrocławianki jednak nie ustępowały i starały się powiększać przewagę (2:8). Chcące jak najszybciej zakończyć to spotkanie kaliszanki popełniały coraz więcej błędów (4:10). Do dobrej dyspozycji na lewym skrzydle wróciła Andrea Kossanyiova. Ada Szady posłała asa serwisowego (7:13). Niestety – od tego mementu przytrafiła się słabsza chwila przyjezdnych, co szybko odzwierciedlił wynik (11:14). Błąd przyjęcia Kossanyiovej niebezpiecznie zniwelował dystans dzielący oba zespoły. Interweniował Michał Masek, prosząc o czas dla swojej drużyny. W kolejnej akcji Karolina Fedorek przyjęła piłkę, po czym w efektowny sposób zakończyła akcję atakiem w pierwszym tempie. Kolejne ataki kapitan broniły zespół przed remisem. Błąd przyjęcia Yunieski Robles kosztował wrocławianki stratę prowadzenia (17:17). Skuteczne ataki Eweliny Żurowskiej utrzymywały zespół z Kalisza w grze. As serwisowy Ady Szady wyprowadził ponownie wrocławianki na prowadzenie (19:20). Niestety – błędy w przyjęciu wrocławianek znów dały o sobie znać. Końcówka seta była znów bardzo zacięta, tym razem jednak to wrocławianki postawiły kropkę nad “i”.
Wyrównany początek czwartego seta mogli zobaczyć kibice zgromadzeni w Kalisz Arenie. Pierwsze skrzypce po stronie gospodyń grała Ewelina Żurowska. Na tablicy jednak wciąż widniał remisowy wynik. Wrocławianki broniły się jak mogły i to przynosiło efekty. W końcu przejęły inicjatywę. Zaczęło się od punktowego bloku Ady Szady. Na środku punktowała Karolina Fedorek. Niestety – parę minut później kolejne błędy Kossanyiovej i Gromadowskiej w ataku odwróciły wynik na 12:10. Czeska przyjmująca szybko oddała drużynie, co straciły – dwa kolejne ataki były popisowymi zagraniami Andrei Kossanyiovej. Asa na stronę przeciwniczek posłała Ada Szady, a atakiem punktowała Gromadowska – co …. ponownie zmieniło wynik na korzyść wrocławianek (12:14). W kolejnych akcjach ponownie z dobrej strony pokazała się Andrea Kossanyiova, a po bloku Yunieski Robles – przyjezdne prowadziły już 14:19. Biało – zielone konsekwentnie realizowały taktykę, co pozwalało im na wygrywanie kolejnych akcji i utrzymywanie prowadzenia. Wygrana #VolleyWrocław w tej partii oznaczała jedno – tie-break wyłoni zwycięzcę tego meczu, a może i całej rywalizacji o 9te miejsce.
Z wysokiego “C” tie-breaka rozpoczęły wrocławianki (0:5). O czas poprosił trener Adam Czekaj. Wrocławianki jednak nie odpuszczały. Swą dobrą grę kontynuowała Andrea Kossanyiova. Przy zmianie stron na tablicy wyświetlał się wynik 2:8. Biało-zielone poczuły, że wygrana jest tuż za rogiem i z każdą kolejną akcją – rozkręcały swoją grę. Zwycięstwo podopiecznych trenera Michala Maska w tie-breaku dała drugą wygraną na konto wrocławianek, tym samym zespół z Dolnego Śląska zajmuje 9. miejsce na koniec sezonu 21/22.
Energa MKS Kalisz : #VolleyWrocław 2:3 (25:23, 27:25, 24:26; 18:25, 10:15)
MVP spotkania: Adrianna Szady