Strona główna » Aktualności » Barbara Cembrzyńska. Z Kataru prosto do Wrocławia

Barbara Cembrzyńska. Z Kataru prosto do Wrocławia

Barbara Cembrzyńska zamieniła słoneczny Katar na #VolleyWrocław. Wróciła tu po pięciu latach. Przyznaje, że arabski kraj ją zachwycił i chętnie tam jeszcze wróci na dłużej. Teraz jednak skupia się na grze w TAURON Lidze, skończeniu studiów i… przygotowaniu do wesela.

Zanim wróciłaś do Wrocławia grałaś w Katarze i to nie piłkarskich mistrzostwach świata, ale w siatkówkę.
Mój narzeczony Nikodem Wolański gra tam w klubie Al Wakrah, którego barwy reprezentował kiedyś Łukasz Żygadło. Pojechałam do niego, żebyśmy spędzili trochę więcej czasu razem. Wiedziałam, że kiedy wrócę do Polski, to będzie koniec okienka transferowego i poszukam wtedy jakiegoś klubu. Dlatego chciałam być przy piłce i dobrze trzymać się fizycznie. Tak trafiłam do ligi filipińskiej… w Katarze.

Zaraz, zaraz – liga filipińska w Katarze?
Tak. Wiem, że to brzmi trochę abstrakcyjnie. W Katarze jest bardzo dużo osób z Filipin, które są wyjątkowo zafascynowane siatkówką. Jest to liga otwarta, dlatego bez problemu mogłam do niej dołączyć. Wystarczyło mnie zgłosić, wysłać zdjęcie oraz dane i voilà – tego samego dnia dostałam zgodę. Rozgrywki prowadzono zarówno dla kobiet, jak i dla mężczyzn. Mieliśmy dwa poziomy: podstawowy i bardziej zaawansowany. Zainteresowanie było duże, trybuny pełne, a Filipinki – szczególnie na trybunach – bardzo aktywne: krzyczały, tańczyły… W Polsce oczywiście są emocje, ale oni celebrowali każdy atak, każdą obronę. Byli przeszczęśliwi. Na boisku czuło się jedność z kibicami. Byłam w mojej drużynie „armatą”, więc miałam dużo pracy. Grałam po przekątnej z zawodniczką z Tunezji, więc w pierwszej linii zawsze mieliśmy jedną wyższą siatkarkę, do której była kierowana większość piłek. W międzyczasie miałam tam okazję trenować z zawodniczkami z Ostrawy, Chorwacji czy Portugalii, które przyjechały do Kataru na sportową emeryturę. Filipinki, które grały w tym pucharze, mieszkają w Katarze na co dzień. Kochają ten sport, to ich pasja. Natomiast specjalnie na te rozgrywki przyleciała także jedna profesjonalna siatkarka z filipińskiej ligi. W Katarze jest spore zapotrzebowanie na takie rozgrywki. Myślą o stworzeniu profesjonalnej ligi dla kobiet, lecz czeka ich długa droga. Męska liga tam już jest, ale ze względów kulturowych kobieca siatkówka nie jest mocno rozwinięta, lecz to wszystko cały czas idzie do przodu. Reprezentacja Kataru miała okazję dwa miesiące temu zagrać w Mistrzostwach Azji Zachodniej w Jordanii, ale poziom katarskich siatkarek niestety nie jest zbyt wysoki. Nabór do reprezentacji zrobiono zaledwie dwa lata temu wybierając osoby wysokie oraz sprawne fizyczne, które szybko załapią podstawy. Chcą się jednak rozwijać, szukają zawodniczek i mają plany na przyszłość. Jeśli chodzi o ligę musiałaby mieć nieco inny limit obcokrajowców, bo mało jest tam osób z miejscowymi paszportami, a chętnych naprawdę dużo. W każdym razie to była dla mnie niesamowita przygoda.

Jak długo tam byłaś?
Z uwagi na mundial cały kalendarz został zmieniony. Rozgrywki albo były kończyły się przed mistrzostwami, albo zaczynają dopiero po nich, tak jak liga męska, która startuje w styczniu. Rozgrywki, w których ja grałam, trwały trzy miesiące (ja dołączyłam na ostatnie mecze grupowe) i skończyły się przed piłkarską imprezą. Brało w nich udział osiem drużyn. Głównym partnerem zawodów była amerykańska szkoła w Doha, w której rozgrywano mecze.

Cały wywiad, autorstwa Jakuba Gudera, dostępny jest pod adresem: Barbara Cembrzyńska. Z Kataru prosto do Wrocławia (ROZMOWA, ZDJĘCIA) | Gazeta Wrocławska (gazetawroclawska.pl)

Skip to content