Po czternastu latach przygoda Artura Hnidy z naszym klubem kończy się. Fizjoterapeuta #VolleyWrocław pracował z siatkarkami od 2009 roku i po kilkunastu sezonach żegna się z biało-zielonymi barwami. DZIĘKUJEMY!
Artur Hnida od niemal trzydziestu lat pracuje jako fizjoterapeuta i związany jest z wrocławskimi drużynami sportowymi. Nim dołączył do ówczesnej ekipy Impelu Gwardii Wrocław, współpracował również z męskim zespołem siatkarzy, a wcześniej przez 11 lat zajmował się koszykarzami Śląska Wrocław. Sam zresztą, jeszcze jako czynny zawodnik, dwukrotnie zdobył ze Śląskiem Mistrzostwo Polski (1991, 1992).
Wraz z siatkarkami święcił największe sukcesy w historii naszego klubu w XXI wieku, czyli w czasach Impelu Wrocław wicemistrzostwo kraju (2014) i trzecie miejsce Orlen Ligi (2016), a w międzynarodowych rozgrywkach – 3. miejsce Pucharu Challenge (2014) i pozycję tuż za podium w tych samych zmaganiach (2010). Ostatnie medale odebrane wraz z wrocławskimi siatkarkami, już pod sztandarem #VolleyWrocław, Hnida odbierał w 2020 (srebrny) oraz 2021 i 2022 roku (złoty), podczas letniej ligi siatkówki PLS, PreZero Grand Prix.
Wszystkie te sukcesy to tylko jedna strona, nomen omen medalu, ponieważ w ciągu 14 lat z Arturem Hnidą współpracowało kilkaset osób – siatkarek, członków sztabu i ekipy organizacyjnej klubu. Ich opinie na temat fizjoterapeuty pokazują, że popularny „Arczi” to nie tylko stuprocentowy profesjonalista, ale również świetny przyjaciel:
Kawa, raport medyczny i masaż poprzeczny czwórek, te trzy rzeczy, to moje pierwsze skojarzenia z naszej wieloletniej współpracy. Artur to najlepszy koszykarz wśród fizjoterapeutów i najlepszy fizjoterapetuta wśród koszykarzy. Mistrz tape’owania kostek, mentalnego wsparcia i prowadzenia zdezelowanych samochodów hiszpańskiej marki. Człowiek spod znaku „ZA”: za wysoki, za dużo gada (czasami), za dobry, za skromny, za uczynny, ZApracowany, ZAangażowany. Niewątpliwie był to mój ulubiony członek wrocławskiego sztabu szkoleniowego
– mówi Wojciech Kurczyński, obecnie asystent trenera w VC Stuttgart, a wcześniej trener #VolleyWrocław.
W podobnym tonie wypowiada się Mateusz Żarczyński, również były szkoleniowiec naszej drużyny, który od nowego sezonu będzie pierwszym trenerem Schwarz-Weiss Erfurt, a który przez wiele lat współpracował we Wrocławiu z Hnidą:
Wielki człowiek, nie tylko jeśli chodzi o wzrost, ale też o jego serce i zapał do pracy. Nie odmówił pomocy nikomu, niezależnie od pory dnia i nocy. Myślę, że to również fachowiec z ogromną wiedzą, pewnie większą, niż ma niejeden trener. Cieszę się, że mogłem spotkać go na swojej drodze zawodowej, ale również, że pomimo tego, że nie pracujemy już razem, to nadal pozostajemy przyjaciółmi.
Nie tylko byli szkoleniowcy naszej drużyny podkreślają profesjonalizm fizjoterapeuty. O współpracy z Arturem Hnidą wypowiedział się również obecny trener #VolleyWrocław, Michal Mašek:
W Arturze poznałem człowieka, który swoją pracę wykonuje zawsze na 100. Był nie tylko wspaniałym fizjoterapeutą, członkiem sztabu, ale również człowiekiem z otwartym sercem, na którego po prostu zawsze mogliśmy liczyć. Kiedy pierwszy raz usłyszałem, że Arczi przechodzi do trochę mniej tradycyjnego sportu, ucieszyłem się, bo to świetne wyzwanie, ale zaraz potem dotarło do mnie, że to oznacza jego rozstanie z #VolleyWrocław. Będzie nam bez niego bardzo trudno, bo stał się już częścią życia nas wszystkich, a zawodowo przyzwyczaił nas do swojej dbałości o szczegóły. Układanie drużyny na nowy sezon bez niego jest trudne, ale życzę mu oczywiście wszystkiego najlepszego.
O „Arczim” w samych superlatywach mówią też osoby, które na co dzień dbają o funkcjonowanie klubu, m.in. obecny dyrektor organizacyjny #VolleyWrocław, Krystian Janisz:
Artur to przede wszystkim wspaniały gość, a osobiście – mój siatkarski tato, z którym mogłem rozłożyć na czynniki pierwsze wiele spraw, a także z powodzeniem realizować rzeczy z gatunku niemożliwych. Dla mnie, osoby, która żeńską siatkówkę dopinguje od 2010 roku, nie było innego świata niż ten z Arturem na ławce i opiekującym się siatkarkami. Teraz pewien etap naszej zawodowej przyjaźni się kończy. Głęboko jednak wierzę, że w nowym miejscu Arczi zadomowi się równie szybko i na równie długo, osiągając wiele sukcesów. Powodzenia, przyjacielu!
Postać Artura Hnidy to jedna z tych, o których mógłbym mówić długo i dużo. Znałem go ze słyszenia już z opowiadań jego małżonki Iwony, którą trenowałem, mówił mi o nim również jego teść, znamienita postać polskiej siatkówki, Władysław Pałaszewski. Artur od zawsze był otoczony sportowcami, sam zresztą był jednym z nich i dlatego doskonale zna i rozumie sport. Wprowadzenie go w siatkówkę nazywam żartobliwie swoim największym transferem: w końcu Artur ma dwa metry wzrostu – dodaje na koniec prezes Volleyball Wrocław S.A. Jacek Grabowski. – Artur to człowiek niezwykle oddany swojej pracy, zaangażowany i sympatyczny. Kiedyś przypadkowo wyczytano go jako „psychoterapeutę” zespołu, ale nieoficjalnie był również i takim terapeutą, spowiednikiem i powiernikiem dziewczyn. Jego praca i pomoc wykraczały poza gabinet i stół do masażu. Będzie nam go bardzo brakować i szkoda mi, że odchodzi, ale oczywiście Arczi pozostawi po sobie same miłe wspomnienia. Trzymam za niego kciuki i życzę mu powodzenia na nowej drodze, bo zwyczajnie po ludzku, Artur to bardzo dobry człowiek.
Wreszcie 14 sezonów w naszym klubie skomentował sam zainteresowany:
Gdy w 2006 roku rozpoczynałem pracę w siatkówce z trenerem Jackiem Grabowskim w męskim zespole Gwardii grającym wtedy w Plus Lidze, nie przypuszczałem, że ta piękna przygoda będzie trwała przez tyle lat. Siatkówka stała się dla mnie pięknym wyzwaniem. Po trzech latach u mężczyzn zostałem zaproszony jako fizjoterapeuta do zespołu kobiet i pod trenerskim okiem Rafała Błaszczyka poznawałem specyfikę pracy z kobietami. Zespół przyjął mnie bardzo dobrze i z każdym rokiem czerpałem olbrzymią satysfakcję, będąc członkiem sztabów wszystkich następnych trenerów pracujących z siatkarkami – mówi Artur Hnida. – Miałem zaszczyt pracować z takimi szkoleniowcami jak Rafał Błaszczyk, Tore Aleksandersen, Nicola Negro, Jacek Grabowski, Marek Solarewicz, Wojciech Kurczyński, Dawid Murek, Mateusz Żarczyński i Michal Mašek. Od każdego z Nich uczyłem się nowych rzeczy i poznawałem tajniki tej pięknej dyscypliny w wykonaniu kobiet. Samemu starałem się przede wszystkim nie przeszkadzać a w miarę swoich możliwości i wiedzy być pomocnym i gotowym na różne wyzwania. Ze swej strony chciałbym bardzo serdecznie podziękować wszystkim osobom z którymi przyszło mi przez te wszystkie lata pracować. Dziękuję za ich serdeczność, życzliwość i ciągłą gotowość do niesienia pomocy, za wsparcie którego mi udzielali i wyrozumiałość, gdy popełniałem błędy. Praca z ludźmi bywa czasami trudna a ja miałem olbrzymie szczęście pracować z cudownymi osobami: Ewą Naryniecką, Mariuszem Ptakiem i doktorem Krzysztofem Zimmerem, Krystianem Janiszem, Patrykiem Kupisem, Martinem Frydnesem, Patrykiem Gosztyłą, Bartoszem Groffikiem, Bartłomiejem Bartodziejskim, Jakubem Wołczykiem i wieloma innymi pracownikami biura. Cieszę się też, że mogłem współpracować ze wspaniałymi fizjoterapeutami z którymi wspólnie „bezboleśnie” pomagaliśmy kolejnym zawodniczkom. Zbyszek Zdrojewski, Filip Zając, Marta Kopińska-Bartnik, Monika Kaliciak i Oliwia Ziemnicka to były osoby, bez których w wielu sytuacjach nie dałbym rady. Bardzo nisko im się kłaniam. Na samym końcu chciałbym bardzo, bardzo gorąco podziękować wszystkim siatkarkom z którymi przyszło mi pracować. Te wszystkie lata naszej wspólnej drogi, wspólnego tworzenia historii wrocławskiej siatkówki kobiet… Po prostu DZIĘKUJĘ, praca z Wami to był ZASZCZYT.
Zaszczytem była również dla nas praca z Arturem. Dziękujemy za olbrzymi wkład w rozwój naszego klubu, za zaangażowanie, pełen profesjonalizm, każde dobre słowo i bezinteresowną pomoc. Arczi, życzymy Ci powodzenia w kolejnych wyzwaniach – z pewnością poradzisz sobie z nimi koncertowo!